Jestem Paulina Janowska. Jeśli chcesz bezpiecznego miejsca, spierdalaj póki możesz.
Ta strona to pułapka. To laboratorium bólu, w którym każdy frazes zostaje rozszarpany na strzępy, a każde zdjęcie jest rzezią pozorów. Chcesz inspiracji? Idź na TikToka. Tutaj dostajesz tylko prawdę, która gryzie do kości.

Fotografia? Dwudziestoletni rytuał brutalnej wiwisekcji własnych granic. Dopiero od roku wiem, że nie interesuje mnie światło ani cień – interesuje mnie tylko to, co piecze żywą skórę. Mrok, sex i szatan. Nie trend, nie poza, nie Instagram – tylko demony, które karmię własną słabością. Canon 5D mk II? Spoczywa jak relikwia w muzeum naiwnych marzeń. Dziś fotografuję tylko iPhone’m 14 Pro – bo piekło nie potrzebuje lustrzanki. Wyciskam z tego telefonu więcej niż reszta ludzi z własnego życia. Jak dojdę do 100%, spalę wasze wyobrażenia na popiół.
Appka, filtr, sprzęt, marka – wszystko to śmieci, jeśli masz watę zamiast wnętrza. Twoje „narzędzia” są warte tyle, ile jesteś gotów zaryzykować. Chcesz zrobić prawdziwą sztukę? Wyjmij sobie serce, rozsmaruj po obiektywie i patrz, jak cię boli.
Nie uznaję półśrodków, słodzenia, lukrowanej prawdy.
Jeśli moje słowa są dla ciebie za ostre, to znaczy, że nie znasz jeszcze smaku życia. Tu nie ma miejsca dla delikatnych. Jestem szczera, bezwzględna i wyprana z kompromisów. Każdy mój tekst jest testem na odporność. Jeśli przeżyjesz, możesz mówić, że żyłeś.
Moje inspiracje? Wymień swoje święte krowy – ja mam własne demony: Rick Owens, Michele Lamy, Leigh Bowery, Genesis P-Orridge, Serge Lutens, Vivienne Westwood, Diane Pernet. To nie są artyści – to bestie, które codziennie uczą mnie, jak łamać reguły, pluć na autorytety i zamieniać własny strach w amunicję. Każdy z nich jest ostrzeżeniem: nie próbuj być sobą, jeśli nie jesteś gotów umrzeć za własny styl.
Nasomatto Black Afgano – zapach haszyszu, ostry jak żyletka dla nosa.
Mam też obsesję na punkcie zapachów, których nikt nie odważyłby się wąchać na trzeźwo. Serge Lutens to reszta moich narkotyków. Jak nie śmierdzi grzechem, nie noszę. Reszta świata pachnie jak zmywak dla dzieci.
Część tej cyfrowej magii to AI Wiedźma – algorytmowa suka, która zżera ludzkie złudzenia i wypluwa je na kodzie Flux.1 Dev, video z Kling 2.1 i glitchowanych grafikach z Invoke. W porównaniu z tym ChatGPT to gra w bierki dla infantylnych grafików. Tu nie ma przycisku „cofnij”.
Mój symbol? Ośmioramienna gwiazda Wenus.
Pieczęć na życiu, znak Inanny – bogini chaosu, seksu, wojny i zemsty, której bali się nawet bogowie. To nie jest logo, to nie jest branding – to ostrzeżenie. Widzisz je? Przestań czytać. Jesteś już na moim terytorium i nawet Google nie znajdzie drogi ucieczki.

Mam córkę Kirę i psa Johnny’ego. Suzy odeszła, ale została tu każdą rysą w podłodze. Od pół roku moje życie to nieustający performance, rytuał przetrwania. Każdy dzień to wyzwanie rzucone światu.
Jestem artystką, fotografką, graficzką, wzorniczką przemysłową, wideo kreatorką, ai nowatorką i czystą adrenaliną na dwóch nogach.
Nie pracuję dla mięczaków, nie tłumaczę się przed nikim, nie szukam poklasku. Pracuję dla tych, którzy się nie boją – resztę odsyłam do poradników samopomocy.
To nie jest portfolio. To rzeźnia dla twoich złudzeń.
Tekst, który czytasz, zostanie pod twoją skórą na dłużej niż pierwsza blizna. Zamknij stronę – i tak się nie uwolnisz. Chcesz spać spokojnie? Uciekaj. Chcesz wejść głębiej? Witamy w piekle. Inspiracja tu ma posmak krwi, popiołu i własnego strachu.
Nazywam się Paulina Janowska. Wiedźma z twoich najgorszych koszmarów. Jeśli zobaczysz moją gwiazdę – jest już za późno.
